Liczba graczy: 2-4
Sugerowany wiek: 10 lat +
Szacowany czas gry: 45 minut
Wydawca w Polsce: G3
Data wydania: 2019 rok
Autor: Wolfgang Warsch
Gra Planszowa „Szarlatani z Pasikurowic” to kolejny ciekawy tytuł znanego projektanta/autora gier Wolfganga Warscha. Miałem okazję już wcześniej recenzować dwa jego tytuły The Mind oraz Fudżi w związku z tym mniej więcej wiedziałem czego mogę się spodziewać po tym tytule (w sensie oczekiwanej jakości) – chociaż oczywiście niezależnie od autora, każdą grę planszową staram się ocenić zawsze obiektywnie.
Warto zaznaczyć, że „Szarlatani z Pasikurowic” zdobyli prestiżową nagrodę „Kennerspiel des Jahres 2018” ( przekładając to z niemieckiego na „nasze” to nagroda główna w kategorii „Zaawansowana gra roku 2018” w jednym z najważniejszych plebiscytów branży planszówkowej na świecie!).
Muszę w tym miejscu się do czegoś przyznać – do zapoznania się z tą grą najbardziej (nawet bardziej niż wspomniana nagroda) zachęcił mnie jej polski tytuł, który uważam jest trafiony w punkt – czyli zabawny, lekki i co najważniejsze mocno intrygujący – w mojej ocenie marketingowo 10/10. No i chyba coś w tym jest biorąc pod uwagę, że dotychczasowe pełne dwa nakłady tej gry rozeszły się „na pniu” i trzeba czekać na kolejny dodruk wręcz ustawiając się w blokach startowych aby zdążyć nabyć swój egzemplarz.
Przy okazji wspomnę, że wieś Pasikurowice rzeczywiście istnieje choć po krótkim zgłębieniu informacji na jej temat nie znalazłem, żadnych przekazów dotyczących jej historii i ewentualnych legend związanych z szeroko pojętą magią, aby gra przeplatała się mocniej z rzeczywistością. Oczywiście mamy w Polsce takie miejsce, które można byłoby wykorzystać alternatywnie do polskiego tytułu tej gry, a jest nim Łysa Góra z którą związane są legendy o czarownicach – jednak nie byłoby to do końca dobre rozwiązanie ze względu na pejoratywne skojarzenia większości ludzi z „czarownicami”. Dlatego w mojej ocenie neutralne skojarzeniowo Pasikurowice to jest to 🙂
O co chodzi w tej grze?
Gracze wcielają się w tytułowych Szarlatanów czyli mówiąc innymi słowy w magów czy jak kto woli czarnoksiężników, którzy przybyli do Pasikurowic na targ, gdzie w swoich kotłach będą szykować magiczne mikstury oraz eliksiry, których sprzedaż dostarczy pieniędzy oraz pomoże nabyć więcej magicznych składników na kolejne jeszcze mocniejsze i bardziej złożone wywary. Oczywiście przy tym muszą rywalizować z innymi kuglarzami, którzy również dążą do jak największych zysków oraz dodatkowych profitów związanych ze stworzeniem najlepszej mieszanki. Jednak w całym szale tworzenia dodatkowo muszą uważać aby nie „przedobrzyć” i aby ich praca nie poszła na marne, gdy mikstura eksploduje im w twarz.
Jakość wykonania:
Standardowo zacznę od oceny zewnętrznej pudła, które wykonano starannie z wysokiej jakości materiałów. Grafika frontowa przedstawiająca wizualizację targu w Pasikurowicach jest bardzo szczegółowa i intrygująca.
W mojej ocenie sposób w jaki została narysowana został w pełni przemyślany aby jak najlepiej oddać klimat gry – nazwał bym to takim graficznym „old school’em” – nie jest zbyt bajkowo według standardów graficznych obecnie znanych i spotykanych każdym kroku – nie tylko w temacie gier. Mam takie skojarzenie patrząc na nią, że nie czuć w niej „photoshopa” czyli nowoczesnych narzędzi graficznych. Skoro już jestem przy kwestiach graficznych to wszystkie pozostałe elementy graficzne całej gry utrzymane są w tej samej stylistyce i rzeczywiście trzymają ten klimat 🙂
Instrukcja oraz dodatkowego objaśnienia ksiąg ze składnikami do gry również stylizowane są na stary papirus i prezentują się atrakcyjnie. Wewnętrzna część pudła jest spójna graficznie i utrzymana w klimacie całości.
Wszystkie żetony będące elementami gry wykonano z grubej tektury i nie mam wątpliwości co do ich trwałości. Karty wróżki używane w trakcie rozgrywki także prezentują się atrakcyjnie dla oka i biorąc pod uwagę sposób ich używania jakość wykonania jest wystarczająca.
Planszę punktacji oraz planszetki graczy (które są w kształcie magicznych kociołków!), także wykonano z bardzo grubych tektur, są sztywne i czuć jakość, gdy bierze się je do ręki – nie jest to cienka, wyginająca się tekturka, która lata po stole podczas manipulacji znacznikami na jej powierzchni i utrudnia grę.
Materiałowe woreczki służące do mieszania/losowania składników z których tworzymy mikstury są solidne jednak odrobinę nieporęczne i jako jedyny element odbiegają od klimatu gry. (ale opiszę to dokładniej w akapicie dotyczącym zauważonych mankamentów).
Drewniane znaczniki, których używamy na planszy głównej oraz na planszetkach graczy są wykonane w sposób estetyczny oraz są wygodne w użyciu. Kość służąca do określania nagród dla najlepszego w rundzie szarlatana, także wykonana jest z drewna a widoczne na niej symbole są czytelne, dobrze widoczne i zrozumiałe.
Do każdego opakowania gry dodano solidny zapas foliowych torebek strunowych, które znacznie ułatwiają utrzymanie porządku w elementach gry oraz przyspieszają przygotowanie nowej rozgrywki – niby detal a nie jest to standardem zawsze.
Rozgrywka:
W celu sprawdzenia tego tytułu (i każdego innego recenzowanego) rozegraliśmy wiele partii w różnych konfiguracjach graczy – zarówno pod względem ilości, jak i stopnia zaawansowania oraz doświadczenia w grach planszowych. Zweryfikowałem wariant dla 2, 3, 4 graczy oraz 4 graczy (2 doświadczonych, 2 niedoświadczonych). W oparciu o te rozgrywki w mojej ocenie tytuł ten najlepiej sprawdza się dla 3-4 osób, choć i dla 2 graczy sprawdza się dobrze. Estymowany czas gry na początkowych rozgrywkach jest zbyt krótki. Partia dla 4 graczy to min. 60-70 minut gry. Minimalny wiek gracza podany na opakowaniu jest dobrze dobrany, gdyż nasza 8-latka owszem potrafi grać w tę grę i dobrze sobie radzi, jednak nie jest w stanie jeszcze zrozumieć do końca wszystkich niuansów i współzależności, zaś 12-latka potrafi już grać z dorosłym jak „równy z równym”.

Pierwsza rozgrywka jak to zwykle bywa jest mało intuicyjna. Jednak po opanowaniu(zapamiętaniu) zasad i zrozumieniu wszystkich symboli (w tym widocznego na planszy punktowej schematu przebiegu rundy) gra przebiega w sposób bardzo sprawny bez żadnych większych przestojów. W rezultacie po kilku rundach już w pełni oddajemy się szarlatańskiej przyjemności tworzenia mikstury podglądając uważnie kotły innych graczy.
Przygotowywanie magicznych mikstur z dostępnych składników dla każdego gracza opiera się o element losowości (losujemy składniki „w ciemno” z naszych woreczków, do których wrzucamy je z powrotem po końcu rundy oraz dodajemy nowe dokupione), na który realnie mamy wpływ przez dokupowanie w przemyślany sposób kolejnych składników aby zwiększać prawdopodobieństwo wyciągnięcia wartościowych dodatków do naszego kociołka, które zwiększą moc naparu i pozwolą uzyskać nam lepszy wynik w danej rundzie. Ta losowość mnie osobiście nie denerwuje a wręcz nadaje uroku tej grze.

Tutaj właśnie pojawia się kluczowe miejsce, które pozwala nam poważnie kombinować podczas gry. Musimy dobrze rozważyć na każdym etapie czy lepiej dokupić więcej składników o mniejszej mocy, czy jednak lepiej kupić mniej składników o większej mocy no i jeszcze musimy zdecydować JAKIE to składniki chcemy zakupić w zależności od wiedzy zawartej w księgach na temat działania danego składnika i tego jak moglibyśmy je wykorzystać, a to wszystko zależy również od poczynań naszych konkurentów oraz obranej strategii działania, którą możemy modyfikować w czasie gry.
Teraz już chyba rozumiesz skąd kategoria nagrody dla tej gry „Zaawansowana gra roku” – ale tak dywagując przy okazji uwierz mi na słowo, wszystko przebiega bardzo lekko i to kombinowanie po pierwszej partii, gdy zobaczymy, co, po co i dlaczego też przychodzi bardzo naturalnie.

Bardzo ciekawym rozwiązaniem są wspomniane księgi składników, które pozwalają nam modyfikować każdą rozgrywkę tak, że nie jesteśmy w stanie praktycznie nigdy rozegrać dwóch identycznych partii, gdyż autor pozwolił doświadczonym graczom ustawiać księgi (czyli dodatkowe zasady) w dowolnych konfiguracjach co przy ich ilości daje realną bardzo dużą ilość kombinacji. Taką samą funkcję pełnią również tzw. karty wróżki, które wyciągamy przed każdą rundą – mają one zapobiegać schematyczności gry i sprawdzają się bardzo dobrze w tej roli.
Warto również wspomnieć jeszcze o drugiej stronie planszetki każdego gracza, która została przewidziana również aby dać jeszcze więcej możliwości różnorodnych partii przez wprowadzenie dodatkowego elementu decyzyjnego dla każdego gracza, który może skutkować różnymi bonusami w zamian za nieskorzystanie z innego elementu ułatwiającego przygotowywanie mikstury. Gracz musi rozważyć bardzo roztropnie, co bardziej się opłaci w najbliższych rundach.

Bardzo dobrze i jednocześnie oryginalnie został również przewidziany mechanizm równoważenia szans graczy na wygraną, poprzez możliwość wzbogacenia przez wszystkich graczy POZA liderem punktacji swoich kociołków ogonami szczura, których ilość uzależniona jest od odległości na planszy punktacji między liderem a każdym pozostałym graczem. Mówiąc prosto jedna (a nawet kilka) nieudana runda nie przekreśla realnej możliwości wygrania całej gry, bo inni gracze tak odskoczą w punktacji. Uważam, że bardzo fajnie balansuje to całą rozgrywkę i powoduje, że lider punktacji czuje oddech konkurentów na plecach.

Czy zatem ta gra ma jakieś mankamenty?
Otrzymanie przez grę tak ważnej nagrody sugeruje, że jest ona bez jakichkolwiek wad. Otóż są pewne mankamenty i nie można ich przemilczeć (no dobra ja nie mogę bo piszę szczere recenzje i zawsze takie będą).
- pokrywa pudła z grą w mojej ocenie jest trochę zbyt giętka (boki) co powoduje, że podczas przechowywania pionowego pudło, gdy nie jest ściśnięte innymi pudłami nie stoi stabilnie i potrafi się otworzyć pod naporem elementów wewnątrz.
- instrukcja napisana jest w mojej ocenie trochę zbyt chaotycznie czy może bardziej w sposób nie do końca przemyślany i uporządkowany. Dodatkowo czytając ją mam wrażenie, że jest po prostu kalką językową przetłumaczoną wprost z innego języka przez osobę, która nie grała w grę, gdyż mogłaby wtedy wiele rzeczy znacznie lepiej wyjaśnić. (otrzymałem informację od wydawcy, gdy poruszyłem tę kwestię, że w kolejnych dodrukach instrukcja ma być całkowicie zmieniona).
- na kartach wróżki również znajdują się błędy będące wynikiem złego tłumaczenia wg. mnie. (również otrzymałem informację od wydawcy, że każdy kto posiada obecne wydania gry otrzyma całą talię poprawionych kart wróżki, zaś kolejne wersje gry mają być już bez tych błędów.)
- woreczki do mieszania składników wyglądają bardziej jak woreczki do zapakowania bielizny lub skarpetek na wakacyjny wyjazd niż sakiewki ze składnikami do magicznych mikstur. Wiem, że wyglądają one tak samo we wszystkich krajach, w których pojawiła się gra i polski wydawca pewnie nie chciał w nie ingerować obawiając się zwiększenia kosztów produkcji oraz końcowej ceny detalicznej. Jednak ja bym je zmienił – ba – zmienię je i zrobię sobie sam takie jak wg. mnie powinny być, gdyż w mojej ocenie są one jedynym elementem poza klimatem gry, w której zadbano o najmniejsze detale a strzelono taką gafę.
- ponownie woreczki – nie tylko wyglądają jak wyglądają ale przez ich konstrukcję tzn. posiadanie narożników utrudniają mieszanie i wyciąganie wrzuconych składników. Powinna być to sakiewka wykonana z jednego kawałka materiału zawiniętego do góry i przeplecionego np. sznurkiem. Na przykład taka:
lub bardziej budżetowe rozwiązanie eliminujące problem narożników:
Podsumowanie:
Szarlatani z Pasikurowic to bez wątpienia bardzo dobra gra, która potrafi nieźle zaskoczyć nawet zaawansowanych graczy. Jednak nadaje się także bardzo dobrze jako wprowadzenie nowych graczy w świat bardziej złożonych gier planszowych. Można określić ją swobodnie grą rodzinną ale nie można jej tak zaszufladkować z wyżej wymienionych względów. Posiada bardzo dobrą regrywalność oraz możliwość skalowania stopnia trudności rozgrywki oraz płynnego modyfikowania zasad – dzięki temu praktycznie każda rozgrywka może być inna. Mimo zauważonych mankamentów z całą pewnością jest to tytuł, który będziemy jeszcze nie raz sięgać z naszej półki.